Pierwsza rozgrywka w Dominant Species

Na ostatnim Pionku przeglądając bazarek udało mi się nabyć Dominant Species. Dużo o tej grze słyszałem, ale jakoś nigdy nie miałem okazji zagrać. Zatem kiedy nadarzyła się okazja, długo nie czekałem z podjęciem decyzji i kupiłem. Instynkt podpowiadał mi, że to gra dla mnie i dla grupy, z którą często gramy w planszówki.

Już czytając instrukcję ogarniał mnie lekki niepokój, a czym dalej w las gra zaczęła przytłaczać liczbą możliwości i głębi. Już sama liczba dostępnych akcji powiązana z konsekwencjami zagrywanych kart dominacji lansowała mózg. Gdy skończyłem czytać reguły, zacząłem się tej gry naprawdę bać. Co więcej nie byłem pewny czy taką dawkę móżdżenia będzie w stanie strawić cała stołowa paczka. No ale jak powiedziało się „a” to trzeba iść dalej.

Rozgrywka

Pierwsza rozgrywka i od razu w pełnym sześcioosobowym składzie. Tłumaczenie poszło – o dziwo – całkiem sprawnie. Pierwsza tura była nieco asekurancka. Każdy starał się zrozumieć relacje między poszczególnymi akcjami, a tym co się dzieje na planszy. Jednak w kolejnych turach rozgorzała prawdziwa jatka, krwawa walka o przetrwanie gromad zwierząt.

Rozgrywka Dominant Species

Początek zmagań w Dominant Species

Wszelkimi sposobami każdy z naszej szóstki masakrował swoich przeciwników, a to odpowiednio ustawiony lądolód, a to katastrofa, a to likwidacja czynnika po czym gatunki zaczęły wymierać. Pod koniec gry dwójka graczy nie miała już w swoich zasobach żadnego gatunku, którym mogli by osiedlać nowe tereny. Ostatecznie wygrały ptaki, dzięki swojej mobilności przy akcjach dominacji.

 

Wrażenia

Gra okazała się wybitnie kompetytywna i zgadzam się w pełni z gdzieś przeczytanymi słowami, że Dominant Species to gra wojenna ubrana w zgrabnie działające euro. Bo to w zasadzie jest typowy worker placement z elementami area control. Niemniej jednak, za to jak Chad Jensen zaprojektował proste akcje, aby symulowały walkę o dominację w ekosystemie, należą się duże słowa pochwały. Uwielbiam negatywną interakcję i gry, które jej nie mają rzadko zasługują na moją uwagę (choć jak zwykle znajdzie się kilka wyjątków). Dominant Species gwarantuje dużą dawkę emocji, a „delikatne Euro Dorotki” powinny unikać tego tytułu. Ta gra idealnie wkomponowała się w moją kolekcję i z pewnością wiele razy zawita na naszym stole.