Czy wersja językowa gry planszowej ma znaczenie?

Czy rzeczywiście wersja językowa gry planszowej jest aż tak ważna?

W środowisku planszówkowym dyskusja na temat tego jaka wersja językowa jest lepsza: angielska czy polska, trwa od zawsze i jest zarzewiem wielu namiętnych flamewar’ów. Ze swojej strony, zawsze kiedy mam na radarze obiecujący tytuł i rozważam jego zakup, to jednym z podstawowych kryteriów do rozstrzygnięcia jest wersja językowa gry planszowej. Oczywiście pod warunkiem, że pozycja jest językowo zależna. Moje wieloletnie już doświadczenie przy stole wskazuje, że wersja językowa gry planszowej ma jednak bardzo duże znaczenie. Zwłaszcza jeśli zależy mi na tym aby w zacne tytuły grać, a nie trzymać je zakurzone na półce.

Kiedy nie było wydawanych tak wielu tytułów na polskim rynku gier planszowych, był sens kupować wersje gier w innym języku. Bardzo popularne były wyjazdy do naszego zachodniego sąsiada i zakupy w wersjach niemieckiej czy francuskiej. Zwłaszcza, że w przypadku gier niezależnych językowo, problem lokalizacji sprowadzał się do opanowania/przetłumaczenia ich instrukcji.

Ignorancja czy prawdziwe zjawisko?

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że język angielski zna prawie każdy (to jedyna lokalizacja gry jaką w ogóle bym rozważał). Zatem wyciągnięcie na stół gry z angielską wersją językową, nie powinno stwarzać problemu i zakłopotania. A jednak w tym przypadku „prawie” robi dużą różnicę. Okazuje się, że to problem, który wcale nie rzadko pojawia się przy stole. Jednocześnie nie wydaje mi się, że to tylko specyfika kręgu osób z którymi gram, a znacznie szerszy dylemat.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie podchodzę do sprawy tak „fundamentalistycznie” jak co niektórzy: „kto nie zna języka angielskiego, tego strata”. Zawsze staram się doprowadzić do takiej sytuacji, żeby uczestnicy zabawy przy stole czerpali z niej jak najwięcej przyjemności. Stąd kluczowe jest dostosowanie tematyki jak i poziomu gry planszowej do towarzystwa z jakim gram. Jednak to wersja językowa gry planszowej stanowi pierwsze kryterium filtrujące potencjalny zbiór tytułów, które proponuję znajomym do zagrania.

Star Wars: Rebellion

Star Wars: Rebelia to tytuł, którym mam nadzieję już w niedalekiej przyszłości grać namiętnie ze swoim synem.

Nie będę nawet udawał, że wiem skąd wynika nieznajomość języka angielskiego w społeczeństwie. Będę posługiwał się przykładami, które doświadczyłem a dywagacje dlaczego tak jest, zostawię specjalistom. Po prostu z czasem dostosowałem się do takiej rzeczywistości jaka jest i tyle. Trudno bowiem polemizować ze stanem faktycznym.

Przykłady z życia

Dwa najczęściej pojawiające się przypadki, kiedy wersja językowa ma dla mnie znaczenie, to granie w gronie rodzinnym. W zasadzie, gdy gramy ze starszym pokoleniem (głównie dziadkowie) to królują na stole lekkie niezależne językowo casual’ówki. Z kolei, gdy gram z Młodym, to jego znajomość języka jest na tyle ograniczona, że teksty na kartach muszą być w języku polskim (np. Terraformacja Marsa, Summoner Wars, Clank, itd). Dlatego lekkie gry do zagrania na góra godzinę, prawie zawsze kupuję w języku polskim.

Oprócz opisanych przykładów, miałem okazję być świadkiem wielu incydentów, które zaważyły na tym jak postrzegam element posiadania polskiej wersji językowej w swojej kolekcji. Pierwszą taką sytuacją, którą chciałbym opisać, to pewna rozgrywka w Spartacusa w języku angielskim. Pamiętam jak raz usiedliśmy w czwórkę do stołu i po wytłumaczeniu zasad zaczęliśmy grać. W pewnym momencie, po około 30 minut grania jeden z nas podstawia mi pod nos kartę i pyta co ona oznacza. Zdziwiony i zbity z tropu spojrzałem na pozostałych, także zaskoczonych tą sytuacją. W sumie głupia sprawa, założyliśmy, że cała czwórka zna angielski, a tutaj taki klops.

Podobne zakłopotanie mieliśmy, gdy pewnego razu rozłożyliśmy Lords of Waterdeep, by zagrać w szóstkę ten prosty i lekki worker plancement. Kiedy doszło do tłumaczenia kart intryg okazało się, że jedna osoba nie zna angielskiego. Trzeba było rakiem chować grę do pudła.

Lords of Waterdeep

W moim przypadku Lords of Waterdeep w angielskiej wersji językowej okazał się bardzo dobrym gatewayem dla osób spoza Polski.

Jako kontrapunkt do opisanych wcześniej zdarzeń, przydarzyła mi się także historia, która pokazała przewagę angielskiej wersji językowej. Otóż, pewnego razu moją koleżankę odwiedziła osoba z USA. Postanowiliśmy się razem spotkać i w coś zagrać, tak aby było miło. Na mnie przypadł obowiązek doboru gry i przyznam się szczerze miałem problem co wybrać. Z początku rozważałem jakąś prostą grę niezależną językowo. Jednak ostatecznie padło na Lords of Waterdeep i był to strzał w dziesiątkę. Wersja angielska od razu pozwoliła przełamać lody i skrócić między nami dystans. Jeszcze w trakcie spotkania gość z Ameryki, który kompletnie nie znał się na planszówkach, zakupił na ebay’u LoW wraz z dodatkiem.

Budowanie kolekcji

Powyżej podałem jedynie garść przykładów, że jednak wersja językowa gry planszowej ma znaczenie. To, jaką wersję wybrać (do kolekcji jak i na stół) zależy od kontekstu. Stąd przy rozbudowywaniu swojej kolekcji staram się, aby na tyle ile to możliwe kupować gry lokalizowane w języku polskim. Właśnie po to, aby zasięg potencjalnych graczy był jak najszerszy. A najczęściej gram przecież z graczami posługującymi się językiem polskim.

Wyjątkiem od tej reguły są gry typowo geekowskie. Z jednej strony rzadko kiedy są one lokalizowane przez polskich wydawców (Hannibal, Dominant Species, Clash of Cultures, Xia, Starcraft, Tide of Iron, itd…). Choć trzeba przyznać, że liczba tego typu gier wydawanych po polsku zdecydowanie wzrosła. Przykładem może być spolszczenie Twilight Imperium IV przez wydawnictwo Galakta. Fakt, ten można zinterpretować jako skutek gigantycznego rozwoju przemysłu gier stołowych w Polsce. Z drugiej strony w gry bardziej skomplikowane i niszowe będę bardzo rzadko grał w gronie osób „niewtajemniczonych”. Zatem nie ma zbyt dużego ryzyka kupna gry w języku Albionu, bo większość planszówkowych geeków jakich znam jest z językiem angielskim za pan brat.

Kolejna sprawa, to niestety znane zjawisko porzucania spolszczania dodatków. Takie tytuły jak choćby Kupcy i Korsarze, Claustrophobia pierwsza edycja czy Runewars, nie doczekały się dodatków w polskiej wersji językowej. A to oznacza, że albo gracze muszą mieszać wersje językowe albo sprzedać wersję polską i szukać angielskiej z dodatkiem albo po prostu pogodzić się z brakiem dodatku. Dlatego, gdy mam choć cień wątpliwości czy polskie wydawnictwo będzie wydawać całą linię dodatków, to wybieram wersję angielską. Tutaj najbardziej bolesnym dla mnie przykładem było wydanie jubileuszowej edycji Hannibala przez wydawnictwo Phalanx Games. Wcześniejsze deklaracje o „marzeniu” wydania Hannibala w wersji polskiej zderzyły się z rzeczywistością.

Runewars

Runewars to monumentalna gra planszowa, która niestety nie została spolszczona z dodatkiem. Dlatego też zdecydowałem się na wersję angielską, aby nie łączyć polskiej podstawi z angielskim dodatkiem Banners of War.

A co grami klimatycznymi?

Odrębną sprawą są pozycje, które uważam że powinny być w polskiej wersji językowej ze względu na swoją specyfikę. Najczęściej są to gry ociekające klimatem, mające dużo tekstów czyli tzw. fluff’u, ukryte cele i zdrady, swoją długą narrację. Do tego wszystkiego potrzebne jest dokładne zrozumienie kontekstu kart, arkuszy scenariusza czy słów lektora. Dlatego też takie gry jak Star Wars Rebelia, Wojna o Pierścień czy przede wszystkim Battlestar Galactica posiadam w wersji polskiej. Dzięki temu ograniczam możliwość ewentualnych pomyłek w trakcie gry z interpretacją tekstu, np. złe zrozumienie karty ukrytego celu/lojalności potrafi rozwalić całą rozgrywkę w BSG.

Analogiczny pogląd mam w stosunku do gier przygodowych oraz Legacy. Nie wyobrażam sobie czerpać pełnej przyjemności z grania w takie pozycje jak Seafall, Pandemia Legacy czy Gloomhaven w angielskich wersjach językowych. Choćby dlatego, że w tych grach dużo tekstu trzeba czytać na głos. Nie każdy z graczy nawet jeśli zna język angielski na poziomie komunikatywnym, potrafi czytać na tyle wyraźnie bez akcentu, aby zrozumieli go inni. To znacznie utrudnia płynność gry a tym samym zabawę. Stąd na przykład na taki Gloomhaven czekam aż wydana zostanie polska wersja.

Battlestar Galactica

Nie wyobrażam sobie grać w Battlestar Galactica wersji językowej innej niż polską. Złożoność kontekstu i zabawy przy stole jest tak duża, że o pomyłkę jest bardzo łatwo. A takie „przeoczenie” może kosztować niepowodzenie całej kilku godzinnej rozgrywki.

Pozostałe aspekty

Ciekawym aspektem, na który warto także zwrócić uwagę jest to, że w przypadku niedostępnych już tytułów (nie będących już w sprzedaży), polska wersja gry planszowej jest znacznie droższa. To jest wskazówka dla tych, którzy rozpatrują gry planszowe także jako hobby kolekcjonerskie. Jako przykład mogę wymienić takie tytuły jak; Batlestar Galactica, Chaos w Starym Świecie czy World of Warcraft. Spolszczone wersje tych gier nieraz bywają wyceniane 2 razy drożej od swoich angielskich odpowiedników. Choć z drugiej strony, gry ogólnie dostępne lokalizowane na język polski są znacznie tańsze od ich angielskich odpowiedników, czasem nawet o 20-30%.

Gdy mamy do czynienia z grami, które nie zostały spolszczone, jest jeszcze możliwość ich przetłumaczenia we własnym zakresie. W sieci można znaleźć wiele materiałów dotyczących każdej znanej gry. To umożliwia wydrukowanie spolszczonych opisów kart, arkuszy graczy, naklejek, a nawet całych plansz czy gier w trybie PnP (Print and Play). Osobiście nie jestem jeszcze aż tak zdesperowany i raczej z tej możliwości nie skorzystam. Nie przekonuje mnie zwłaszcza dodawanie do okoszulkowanych kart wkładek z polskimi opisami. To znacznie pogrubia decki kart i tak już znacznie szersze ze względu na protektory.

Clash of Cultures

Gdyby Clash of Cultures, zwłaszcza z dodatkiem Nartions, został wydany w polskiej wersji językowej, to przez świat planszówkowych geeków przetoczyłoby się tsunami uniesienia.

Warto też wspomnieć o dodatkowym ryzyku, jakie wnosi ze sobą polska wersja językowa gry planszowej – to ewentualne błędy w tłumaczeniu. I z tym trzeba się niestety liczyć. Takie błędy w grach typu Legacy mogą położyć całą kampanię. Taki bug przytrafił się wydawnictwu Cube z tłumaczeniem jednej karty w grze SeaFall.

Na koniec

Uff… to już chyba koniec tych rozważań na temat tego, czy wersja językowa gry planszowej ma znaczenie czy nie. Wyszedł z tego aż nadto nerdowski wpis. Nie mniej jednak, jest to temat który nadal jest poruszany przez graczy w wielu wątkach. Zwłaszcza w kontaktach z wydawcami ogłaszającymi swoje plany wydawnicze. Być może te wypociny komuś pomogą podjąć decyzję jaką wersję językową kupić.